niedziela, 11 sierpnia 2013

Uratowani przez indyka...

Dzisiaj będzie historia z jednej z moich ostatnich fortec, historia która powinna skończyć się inaczej.

Krasnoludy przybyły do Niralthur wiosną 76 roku i prędko rozpoczęły pracę. Dość szybko postanowiono wybudować wodospad, który pięknie płynął samym środkiem głównej sali w której gromadzili się mieszkańcy. Każdy, nawet nowo przybyli imigranci, posiadał piękną kwaterę ze ścianami pokrytymi płaskorzeźbami wykonanymi przez mistrza kamieniarstwa. Jedzenia i to najwyższej jakości nie brakowało, ponieważ rozpoczęto hodowlę indyków i pawi. Myśliwy przynosił coraz to ciekawsze okazy zwierzyny, a kucharz z wprawą przygotowywał posiłki. Alkohol lał się strumieniami, a burmistrz rozkazał zbudować kuźnię i piece hutnicze, gdy nagle stało się niespodziewane.

W sielankowej okolicy, której nie nawiedziały nawet gobliny czy koboldy i ich złodziejscy zwiadowcy, ziemia zadrżała. Na skraju lasu, przy strumieniu pojawił się leśny tytan, Ud Kuspmospstuzang Arospslospo, który wyczuwał bezbłędnie, że w okolicy jest mnóstwo stworzeń, które nie poznały jego gniewu. Był on gigantyczną jaskółką, która nie dość, że posiadała ogromne dzioboszczęki, to nie zapomniała umiejętności latania. Całości dopełniała pustka w miejscu, w którym normalny ptak posiada oczy. Stwór wzbił się w powietrze i szybko podleciał w stronę uwiązanych na pastwiskach zwierząt.

Osioł i kilka jaków nie zauważyło nawet napastnika, momentalnie stanęły w płomieniach. Okazało się, że Ud Kuspmospstuzang posiada jeszcze jedną cechę - zieje kulami ognia. Krasnoludy poczuły, że coś jest nie tak, kiedy wejście do fortecy zaczęło się palić. Kula ognia spadały jedna po drugiej i spalały trawę i drzewa wokół. Idylliczna forteca powoli zmieniała się w płonące ruiny, podczas gdy krasnoludy naprędce formował oddziały zbrojne wyposażone w kusze i pięści (nikt wcześniej nie myślał o tym, że przydadzą się miecze czy młoty, o regularnych treningach nie wspominając). Tytan szybko rozprawiał się z tym pospolitym ruszeniem, wychodząc prawie bez szwanku. W końcu znalazł się w fortecy i rozpoczął mozolne wyprawę w głąb.

Kolejne krasnoludy ginęły w wąskich korytarzach poparzone i stopione przez ogniste kule gigantycznej jaskółki. Ud nie przewidział tylko jednego, jego ognista broń zaczęła w niewielkich pomieszczeniach wyrządzać krzywdę także jemu, z jego całego ciała wytopił się tłuszcz. Nie zmieniło to jednak jego celu, którym było pozbycie się wszelkich krasnoludów ze swojej okolicy.

Burmistrz, który w przypływie energii został dowodzącym jednego z oddziałów, a teraz, zmizerniały,  siedział w sali spotkań i patrzył tępo na wodospad. Wiedział że to już koniec. Z fortecy pozostały gruzy, zwierzęta w większości wybite, warsztaty i pomieszczenia nie oparły się niszczycielskiemu działaniu ognia. Z liczącej ponad sto pięćdziesiąt osób społeczności przeżył jedynie burmistrz oraz jeden z chłopców, Zuglar Limulbetan, wyjątkowo szybki i zręczny. Głośne kroki i skrzek zwiastowały zmniejszenie się stanu mieszkańców o jednego.

Po dobiciu krasnoluda, tytan wyczuł jeszcze jedną obecność. Skierował się w dół, mijając opustoszałe kurniki, których mieszkańcy rozpierzchli się po całej fortecy. Ud Kuspmospstuzang Arospslospo nie zwracał uwagi na pięknie dekorowane ściany i podłogi, jego jedynym celem było znalezienie ostatniej żyjącej istoty. W końcu dotarł do jadalni, w której spotkał swojego przeciwnika. Chłopiec drzemał na podłodze, kiedy pierwsza kula przeleciała koło niego i uderzyła w ścianę. Szybko zerwał się na nogi i w blasku ognia zauważył, że w drzwiach stoi monstrum. Nie było możliwości przecisnąć się koło tytana, Zuglarowi pozostała tylko jedna możliwość - biegać i unikać płonących kul tak długo aż potwór odsunie się od drzwi. To samo przeczuwał tytan, dlatego nie ruszał się i ostrzeliwał dziecko bez przerwy, jednakże całkowicie bezskutecznie. Od wysokiej temperatury zaczęła palić się odzież Zuglara, ale nie mógł nic na to poradzić. Był coraz bardziej zmęczony, a stwór nie przestawał atakować. Stała się jednak rzecz niespodziewana - do pokoju wbiegł indyk, a tytan, nie wiedzieć czemu skierował cały swój gniew na gulgoczącego intruza.

Zuglar wbiegł za rząd stołów i stracił przytomność... Kiedy ocknął się, indyk wciąż biegał, mimo że płonął, ale tytan wciąż stał w drzwiach. Pomieszczenie wypełnione było dymem, tak że chłopiec nie zauważył kiedy czaszka tytana wybuchła. Ud Kuspmospstuzang Arospslospo zdziwiony tym wydarzeniem, zrobił kilka kroków do przodu, a chłopiec szybko wybiegł z jadalni. Minął zaskoczonego kusznika, który właśnie ładował kolejny stalowy bełt do swojej broni i dopadł do magazynu z winem.  Okazało się, że grupka krasnoludów, zainteresowana bogactwami fortecy, przybyła właśnie i mimo strachu, postanowiła zbadać zgliszcza.

Kilka dni później rozpoczęto sprzątanie fortecy, Zuglar leżał w łóżku i beznamiętnie patrzył w sufit. Wszyscy z drużyny, która przybyła i przypadkiem go uratowała nie żyli, za wyjątkiem kamieniarza, który zapamiętale tworzył trumy, oraz kusznika, który został myśliwym i przebywał z dala od fortecy. Poparzenia oraz szał spowodowany widokiem gigantycznej ilości okaleczonych ciał wykończył resztę. Jednakże gdy po kilku miesiącach przybyła kolejna grupa, większość krasnoludów została już pochowana. Forteca powoli wracała do życia.

Zuglar zmarł po pewnym czasie, a jego nagrobek znajduje się w najbardziej okazałym miejscu podziemnego ogrodu ze statuami. Krasnoludy często wspominają jego poświęcenie podczas zabaw tam organizowanych.

A indyk? Indyk dawno zapomniał o całej sprawie i mieszka z innymi gulgoczącymi w kurniku.

1 komentarz:

  1. czekam na kolejną część ze zniecierpliwieniem :)

    OdpowiedzUsuń